Poprzedni felietonik napisałem raczej z duszą na ramieniu, niźli z pełnym zadowoleniem. Zasygnalizowałem w nim, jak i wcześniej, że pisanie o czymś psychoanalitycznym zmusza, wcześniej czy później, do ocierania się o wymiar szaleństwa.
Weźcie raz jeszcze potwora o imieniu własnym Cień. Wielu odrzuci z miejsca nadanie Cieniowi właściwości potwora, a nadanie cieniowi, który dla większości „mądrych” jest tylko zjawiskiem optycznym, imienia własnego (stąd piszę dla odróżnienia dla „mądrych” cienia od Cienia, nawet jeśli traktuje się go jako odcień). Dla lacanistów istnieje zjawisko zwane cieniem, ale też mamy do czynienia z Cieniem jako czymś Realnym, ale nierzeczywistym.
Po wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie na murach pojawiły się Cienie osób, które straciły swe bycie natychmiast. Pozostał po nich jeden tylko ślad, Cień po nich na sekundę przed wyparowaniem.
Podobnie mamy w przypadku całunu turyńskiego. Ni to cień, ni to fotografia, która wtedy nie istniała - Jezus to czy też Cień jego? W każdym razie czyjś ślad.
Na oko może wydawać się, że jest to zbyt niezrozumiałe. Lecz nie w tym rzecz. Chodzi o to, że wiedza ma swoje granice. Nie wszystko jest możliwe do „wiedzenia”*.
Podmiot ludzki jest podzielony. Na różne sposoby starałem się wam to ukazać. Przede wszystkim dzieje się tak, ponieważ istnieje język. Już ucząc się używania języka, natykamy się na trudność nie do przekroczenia. Doświadczamy bowiem istnienia dwóch żyć.
Jedno to życie, którym żyjemy. Drugie to życie, którym żyliśmy. Pierwsze to domena języka i mowy, to życie, o którym gadamy jadąc w rollercosterze - raz optymistyczne, a raz pesymistycznie. Drugie to domena znaczeniowa, zwana znaczącymi. Te elementy powiedziane, które mówią o przeszłości, ukrytej, sekretnej, niechcianej. I tu wyrasta mur. To, co jest mówione, nie jest tym, co zostało powiedziane.
Wszystko dlatego, że jest nieświadomość, której się nie kocha, ale którą można pokochać.
KPawlak
*Jest wiedza. Zazwyczaj jest ona w książkach zwanych naukowymi. Jest także osobowe, a raczej podmiotowe „wiedzenie”. On wie, ale nie przesądza o tym, czy on ma wiedzę. Np. on mówi: Ona na ciebie leci - to jest jego „wiedzenie”, które wcale nie musi być wiedzą. W sprawie wiedzy prawdopodobnie poświęcę w przyszłości kilka felietoników (przede wszystkim, skąd wzięła się wiedza).
Ilustracja: „Cień śmierci”, obraz Williama Holmana Hunt