UCIEKAJĄCE PANNY MŁODE (569)
O miłości symbolicznej nie można nie myśleć na serio. Chociażby dlatego, że tylko taka miłość jest czymś jak panaceum na istnienie, niepodważalne, śmierci. Przykład, fikcyjny, z poprzedniego wywodu, jest dlatego uderzający. Albowiem jeśli jest po co kochać, jeśli miłość ma być udana, to dlatego, że pozwala kochającym przyjąć śmierć jako granicę pozwalającą nam przyznać, że nasze bycie w świecie było udane.
Udane, zgoda, ale co ze szczęściem?
Wracamy więc do wyobrażeniowości*, obszaru, gdzie najwięksi mędrcy, inteligentni poza miarę, wybitne umysły świata, okazują się być głupcami**. Tabletkę viagry nazwano, okrzyknięto, „tabletką szczęścia”. Podobny los spotkał tabletkę prozacu. Czy cokolwiek to zmieniło w odczuwaniu szczęśliwości?
„Nie ma jasności w temacie miłości, ale są tylko przebłyski”. Tak śpiewał Młynarski Wojciech.*** Dziś wyznałeś swą miłość jej, a jutro poznałeś ową inną, która przewróciła do góry nogami twój rezon.
Bohater serialu, o którym wspomniałem, napisał pozew o rozwód po 4 latach męki ze swą żoną (poniżała go, odmawiała spania razem itd.). Idąc z dokumentem do niej dowiaduje się, że jest śmiertelnie chora. Nie musi już starać się o rozwód. Lecz okazuje się, że żona może wyzdrowieć, jeśli zniknie on z życia żony. Inaczej umrze.
Kochający mąż postanawia uratować żonę. Czemu o nią nie walczy?
W taki sposób romanse filmowe, literackie, a za nimi standardowy dyskurs widzą miłość jako walkę, a ukochaną/ego jako zdobywanie fortecy. „Na co czekasz?”, „wstawaj i biegnij za nią”. Co będzie, gdy już zdobędą fortecę? Ogłoszą sukces.
W miłości symbolicznej kochający schodzi ze sceny, staje się cieniem. Na scenie jest tylko kochany/a.
Freud, jak sam napisał, był przerażony odnośnie do miłowania bliźniego swego, miłowania absolutnego. Rozumiemy to dobrze, albowiem niemożliwe jest takie miłowanie. Więc może wystarczy starać się o to: „chcę miłować bliźniego, ale nie mogę... więc będę dalej próbował”. Czy wystarczy próbować kochać, aby ocalić miłość przed upadkiem?
Miłość symboliczna jest formą radzenia sobie ze złem. Kiedyś usłyszałem analityka mówiącego na mszy żałobnej swego kolegi (też analityka): „Cierpimy z powodu złego traktowania zła”.
Czy Lacan, aby nas do tego zachęcić, nie pokazał nam, że miłość objawia się przy każdej zmianie dyskursu?
KPawlak
*wyobrażeniowości nie wolno mylić z wyobraźnią; ta druga pochodzi ze świadomości, pierwsza z nieświadomości
**fr. dupes=głupcy, ale dupki też; myśl Lacana zaczerpnięta z jednego z jego późnych seminariów
***można to usłyszeć w utworze „Nie ma jasności w temacie Marioli”
Ilustracja: Roy Lichtenstein „Oh, Jeff...I Love You, Too...But...” (1964)