Kończyłem ostatnim razem wyrażając opinię, dla niektórych być może kontrowersyjną, że wierność współcześnie traci na wartości. Postaram się więc uprawomocnić mój, ale nie pierwszy w historii, pogląd.
Jak wyrazić dzisiaj, że się kocha ciebie, nie samotnie, ale razem ze mną? Ciebie, który/a, jak wierzę, kocha mnie.
Spróbujmy: twoja droga życiowa jest tylko za mną, a moja tylko za tobą. Czy tworzymy związek?
Możemy, ale będzie on miał charakter wahadła. Czyli: dzisiaj idziemy do teatru, ale jutro do cyrku - dziś ty prowadzisz, a jutro ja prowadzę. To nawet ładne, a w zasadzie eleganckie, ale co porusza wahadłem?
Lecz gdy odczytacie tę frazę w taki sposób: twoja droga życiowa jest tylko za tobą, to uchwycicie nieuchwytną do tej pory prawdę: jedyną drogą życiową, jaką znasz, jest ta, którą przeszedłeś. Nie ta, którą pójdziesz.
W ten sposób staram się pokazać dlaczego człowiek, jak postacie z różnych mitologii: Syzyf, WU Gang, Danaidy czy Atlas, zmaga się z czymś absurdalnym. Chodzi o to, że związek seksualny nie istnieje, chociaż istnieje stosunek seksualny.
Drugi idący za pierwszym i pierwszy idący za drugim nie mają płci, ponieważ pierwszy i drugi istnieje umownie. Istnieje jako para, a więc jako związek. Ale pierwszy i drugi, lub drugi i pierwszy, nie istnieje homogenicznie. Ta dwójka składa się z tych, którzy istnieją heterogenicznie. O ile małżeństwo może istnieć homogenicznie, to związek seksualny (małżonkowie nie muszą realizować się seksualnie, ani wewnętrznie, ani zewnętrznie) już nie. Wszystko dlatego, że każdy element dowolnej pary, mężczyzna czy kobieta, realizuje swoją drogę życiową, która jest za nimi, a nie przed nimi.
Stąd wchodząc do pary umieszcza w niej swą przeszłość. To właśnie jest powodem, dla którego związek nie jest w stanie ułożyć się seksualnie.
To doświadczenie, ta niedogodność, ta niezgoda, stanowiły o tym, że wierność stała się swoistym sacrum znanym jako nierozerwalność małżeństwa, a jako sacrum jedną z najwyższych wartości.
No cóż, czasy nowe pozwalają na szerzenie się emancypacji pod nazwą wolności, głównie dotyczy to kobiet. Te czasy, znane jako „wszystko możesz, czego tylko chcesz”, prowadzą do swoistego szaleństwa - wszystko, co nie jest zakazane, staje się obowiązkowe.
Przykładem jest „jednorazowy seks”. Ale o tym za tydzień.
KPawlak
POWIĄZANE NEWSY